aaa4 |
Wysłany: Pon 15:31, 09 Kwi 2018 Temat postu: ok |
|
Itale czekal, myslac, ze sedzia zaraz sie odezwie i powie cos jeszcze. Siedzacy obok niego obronca mruknal cos potrzasajac glowa. Zaszuraly krzesla. Sedziowie wstali i wyszli. Dwaj z nich nadal byli zajeci rozmowa. Wrocili straznicy, ktorzy wprowadzili Itale do sali sadowej. Sprawiali wrazenie, ze sa z drewna, i poruszali sie sztywno jak figurki wychodzace z zegara o pelnej godzinie.
-Niech pan wstanie, sir - powiedzial jeden z nich.
Itale zdal sobie sprawe, ze powtorzyl to juz drugi raz. Wstal. Rozejrzal sie za obronca, zeby go zapytac, co sie dzieje, ale prawnik zniknal, w sali nie zostal nikt oprocz pisarza sadowego, ktory jeszcze cos notowal.
-Chodzmy - powiedzial straznik i Itale wyszedl z sali, majac jednego z nich przed soba, a drugiego z tylu, przeszedl korytarz i wyszedl na dwor po raz pierwszy od trzech tygodni. Znalazl sie na osniezonym podworzu, gdzie mrozny wiatr, wschodni wiatr Polany, pozbawil go tchu; kiedy oszolomiony podniosl wzrok, oczy zalzawily mu na zimnie. Szli miedzy dwoma ogromnymi, czarnymi budynkami, po ogrodzonym zelaznym plotem dziedzincu.
-Chce sie zobaczyc z Isaberem - powiedzial Itale. Na wietrze jego glos byl cienki jak glos chlopca.
-Co takiego?
-Moj przyjaciel, Isaber... mial proces dzis rano...
-Nie teraz, sir. Dokad on ma isc, Tomas?
-Zapytaj Ganeya - odparl straznik idacy z tylu.
-Ma byc traktowany specjalnie - powiedzial bez przekonania pierwszy straznik.
-Tak, traktowanie specjalne. Zapytaj Ganeya. Ej, uwazaj, jak idz |
|