aaa4 |
Wysłany: Pon 15:32, 09 Kwi 2018 Temat postu: er |
|
Minela godzina w calkowitym milczeniu. Itale zasnal na troche. Kiedy sie obudzil, Isaber siedzial w tej samej pozycji, pograzony w ponurych rozmyslaniach. Poczul nienawisc do tego chlopaka, tak silna, ze az go to przerazilo. Odwrocil sie, o ile mozna sie od kogos odwrocic w pustym pomieszczeniu, i zaczal gwizdac pedicure ursynów
mozartowskie rondo, ktore czesto grala Luisa. Wstal.
-Musze cos zrobic, musze sie ruszyc - powiedzial. - Potrzebuje ruchu. Mozemy dostac sie do tego okna? Moze uda ci sie stanac mi na ramionach. Chodz!
Tak wiec straznik, ktory przyniosl im wieczorna zupe i chleb, zastal Isabera stojacego na ramionach Itale, uczepionego krat okna i opisujacego rozciagajacy sie stamtad widok.
-Przestancie! Powstrzymac ich! Straze! - zawolal zolnierz, rosly Szwab.
Isaber tak sie przestraszyl, ze raczej spadl, niz zeskoczyl na podloge. Itale rozesmial sie.
-Nie mozecie uciec - nie wolno tego robic - to zakazane! - ryczal straznik.
Isaber tez wybuchnal smiechem.
-Uciec? Czy mamy po trzy cale grubosci? - rzekl Itale.
Zawstydzony Szwab odprawil ruchem reki drugiego straznika, ktory przybiegl na jego wolanie.
-To jest zakazane, panowie, przepraszam, zakazane, zadnego wspinania sie na sciany!
Itale stlumil smiech, a Isaber parsknal. Cieszyli sie z wysilku fizycznego i konsternacji straznika. Odtad codziennie wchodzili sobie na ramiona, zeby ogladac przez okno bezladnie porozrzucane dachy i zimowe niebo. Itale nie mogl dlugo patrzec, bo Isaber z trudem utrzymywal jego stupiecdziesieciofuntowy ciezar. Chlopak byl slabego zdrowia. Urodzil sie w nadbrzeznych slumsach, osierocony przez rodzicow jadl dzieki milosierdziu parafii, mieszkal, gdzie popadlo, i nie mial dobrego startu w zyciu. Od przynoszonej im macznej zupy dostawal kolki, a silne bole glowy nie pozwalaly mu zasnac w nocy.
Pewnej takiej nocy, osiemnastej spedzonej w celi, obaj nie mogli spac. Itale utracil swoj poczatkowy stoicki spokoj. Kiedy zaczela mu juz bardzo doskwierac fizyczna i umyslowa bezczynnosc, jakby dla rownowagi nabral wiekszej cierpliwosci dla wyczerpanego znuzeniem Isabera. Tej nocy dotkliwie odczuwal skrupuly i wspolczucie wobec niego; kiedy uslyszal, ze Isaber przewraca sie i wzdycha, usiadl i zapytal:ganbanyouku
-Boli cie glowa?
-Tak.
-Mozemy chwile porozmawiac?
Isaber podparl sie na lokciu. W celi nigdy nie bylo ani calkowicie ciemno, ani zupelnie jasno. Itale widzial tylko niewyrazny ksztalt jego sylwetki.
-Chcialem przeprosic, ze cie wplatalem, wpakowalem w to wszystko. Wtracilem sie do twojego zycia. Nie mialem prawa. Z poczatku dreczylo mnie sumienie, bo zdawalem sobie sprawe, ze wciagnalem cie za soba, ze moja wina... Ale musze przyznac, ze tak czy owak ciesze sie, ze jestesmy razem. Nie wiem, czy bez ciebie moglbym czuc sie silny. Bez twojej przyjazni. Do tego sie wszystko sprowadza.
-Wolalbym byc tutaj z toba niz na wolnosci, gdybys ty byl tutaj - rzekl chlopak z zarliwoscia i ulga w glosie.
-Wolalbym, zebysmy obaj znajdowali sie gdzies indziej. Ale skoro juz takjest...
Nie powiedzieli nic wiecej. Isaber wkrotce zasnal. W celi panowal pr |
|